sobota, 12 października 2013

Pisze Artymowicz do Biniendy




Panie Profesorze,

Symulował Pan numerycznie zderzenie skrzydła tupolewa i brzozy. Dr G. Szuladziński sugerował jednak w 2011 r., że program LS-Dyna, ktory jest standardowym wielofunkcyjnym narzędziem, może dać "20 różnych wyników" i dopóki nie poda Pan więcej informacji o tym, co Pan dokładnie do niego wprowadza, ani weryfikacji doświadczalnej zwanej w nauce walidacją modelu, to wyniki pańskie są, delikatnie mówiąc, bardzo niepewne. Podobnie, choć ostrzej, mówili niektórzy znani mi profesorowie inżynierii.

Mimo to, od 2 lat występuje Pan ze swoimi rzekomo 100% pewnymi, a naprawdę bezzasadnymi wnioskami o niemożliwości zdarzeń opisanych w raportach komisji badania wypadków lotniczych. Twierdzi Pan wręcz, że obliczenia są "perfect", mimo, że dawno omawiałem publicznie błędy numeryczne i fizyczne niespójności widoczne w rezultatach modelowania. Na krytykę merytoryczną, ani na pytania zadane tu na forum publicznym nadal Pan nie odpowiada. Przy wsparciu machiny propagandowej klubu sejmowego Macierewicza, wielu Polaków zostało przez Pana wprowadzonych w błąd i uwierzyło w to, co Pan mówi. 

 Po raz kolejny proszę Pana uprzejmie o udostępnienie na sieci pliku wsadowego LS-Dyna, o ile wiem nosi on nazwę dynain. Stanowi Pana prywatną twórczość i własność, wbrew temu co Pan twierdzi. Nie potrzebuje Pan do tego ani zezwoleń NASA (instytucji, w której Pan nigdy nie pracował i która z badaniami smoleńskimi nie ma nic wspólnego), ani uczelni w mieście Akron (która nie finansuje, ani nie ma praw autorskich do tych badań).
Często slyszana teza,  jakoby wszystkie dane do symulacji już dawno Pan opublikował, jest kłamliwa. Pan ujawnia kilka liczb, podczas gdy do powtórzenia obliczeń lub dogłębnego zrozumienia symulacji potrzeba tysiąckrotnie więcej danych. Niedawno próbie manipulacji został poddany w programie telewizji Republika prezes PAN prof. Michał Kleiber. Może nie wypadało mu zaprzeczać, a może to wina niefachowego (lub przeciwnie?) dziennikarza, zaświadczajacego nieprawdę o tym, jakoby udostępniał Pan wszystkie dane na swych prelekcjach. Szef PAN nie musi ich naturalnie znać i chyba nie zna - stwierdził nawet, że nie zna Pana osoby jako naukowca, a jest on wybitnym specjalistą od metody elementów skończonych.

 Przypominam, że ten ściśle tajny zbiór danych, o którym mowa, zawiera nie tylko ważne ustawienia licznych modów pracy programu LS-Dyna, ale też wszystkie dane materiałowe, rozdzielczość i wymiary elementów symulowanej konstrukcji. Są tam ukrywane skrzętnie grubości blach, którenajprawdopodobniej zostały zawyżone przez pana aż 3-4 razy w stosunku do prawdziwych, dane o tym jak drewno znika pod uderzeniem (przez co nie obciąża i nie niszczy symulowanego skrzydła) i tak dalej.

To prośba wyjątkowa, podyktowana znaczna wagą w/w symulacji. Dzięki pańskiemu udziałowi w kampanii  dezinformacji, symulacje brane są bowiem za dowody na rzekome wybuchy i zamach smoleński. Gratuluję, jest Pan ciągle jedynym człowiekiem na świecie, który potrafi odtworzyć i potwierdzić modele Biniendy. Dzięki ukrywaniu dynain i tylko dzięki temu. Bardzo proszę nie proponować naukowcom zrobienia innych modeli. Tu nie o to chodzi. To się kiedyś stanie. Ale w tej chwili zasadnicą kwestią jest, jak Pan zrobił wg mnie niefizyczne i sprzeczne z powypadkowym stanem faktycznym obliczenia.

Mając ten zbiór danych, polska społeczność naukowo-techniczna wyjaśni Panu szybko, skąd biorą się błędy techniczne i Pana błędne wnioski. Wytknałem panu większość już w 2011 r., robiąc oszacowania inżynieryjne. Próbkę delikatnego zwrócenia uwagi na nieuzasadnione wnioski z symulacji widział pan w referacie o LS-Dyna dr. A. Morki z WAT na 1szej konferencji smoleńskiej w 2012 r.  Również dr. Błaszczyk z WAT referował tam wyniki przeciwne do pańskich. (Nie było Panu wstyd zasiadać w komitecie organizacyjnym tej konferencji jako ekspert of "lotnictwa i aerodynamiki" mając tak znikomą wiedzę lotniczą, którą niedawno poznaliśmy dokładnie z pańskich zeznań w Prokuraturze Wojskowej?)

O tym, że nie zna się Pan na lotnictwie ani aerodynamice, wiadomo z licznych wywiadów, gdzie dał Pan świadectwo niefachowości i niezrozumienia jak lata samolot. Zapewniał Pan m.in. błędnie, że uderzenie w brzoze Bodina zostało sfingowane, ponieważ po oderwaniu końcowki skrzydła samolot musiałby uderzyć w ziemię po mniej, niż sekundzie lotu. To odpowiada rzutowi poziomemu w próżni. Powoływanie się na to zjawisko jest ignoranctwem bądź świadomą manipulacją z Pana strony. A obliczenia zderzeniowe prowadził Pan długo przy zerowym kącie natarcia, który mylił pan z kątem wznoszenia! Mówił Pan, że końcówka skrzydła musiałaby spaść 10-12 metrów od miejsca, gdzie została urwana. To jest sprzeczne z fizyką lotu. Szuladziński korygował Pana błąd, mówiac że to 60-90m, ale Pan nawet członka swego zespołu zignorował. Mylił się Pan wielokrotnie, ale nie słuchał rad. Prezentował Pan też fałszywki fotograficzne, jak orzekł dziś zespół Laska. Za to wielokrotnie piętnował pan za rzekome fałszerstwa i grzechy niedokonane komisję Millera. Twierdził pan, że trajektoria samolotu jest sprzeczna z zapisem TAWS #38 nawet po tym, jak wykazałem, że to nieprawda. Przemilczał pan też testy FAA/NASA samolotu DC-7, gdzie końcówka skrzydła urwała się na słupie telefonicznym i przeleciała 130m. Nachalnie i ustawicznie sugerował Pan w mediach wybuchy, na które jednak nie dał Pan w zeznaniach pod przysięgą najmiejszego skrawka dowodu. Pana groteskowy model samolotu spada z wielką predkością na cienki dach kadluba i nie rozpada się - ryje tylko ziemię nienaruszonym ogonem. Takie są Pańskie "dowody".

Kiedy stało się oczywiste, że pańskie obliczenia nie maja nic a nic wspólnego z faktycznym położeniem i wyglądem przełomu złamanej brzozy Bodina, oskarżył Pan fakty(!), insynuował inscenizację i łamanie brzozy przez nieznane służby, zamiast po prostu poprawić swoj model i uzyskać lepszą zgodność z rzeczywistością. Przeraża mnie to niezrozumienie metodologii badań naukowych. Wprowadzał Pan w błąd nieświadomą niczego publiczność, gwarantując, że nie ma możliwości, by ze skrzydłem tupolewa i z samolotem stało się to, co nie tylko jak najbardziej mogło, ale co się naprawdę stało. Dowodem miała być... ułomna symulacja, gdzie pień brzozy częściowo znika, a częściowo wygina się w okrag jak guma. To nie jest działanie właściwe dla inżyniera wykształconego na wydziale samochodów i maszyn roboczych PW i naukowca amerykańskiego.

Odnoszę wrażenie, że jest Panu obca nie tylko metodologia naukowa oparta na powtarzalności badań i otwartości, ale także - pojęcie odpowiedzialności za słowo. Szuladziński ujął to bardzo celnie tak:

"Nikt ze światłych ludzi, majacy dla siebie choć trochę szacunku, nie będzie wychodził z jakimiś sensacyjnymi wnioskami (zamach), nawet jeśli coś się nie zgadza."

Pozostawiam Pana z tą mądrą myślą i życzę sukcesów w pańskiej dziedzinie, nauce o strukturze materiałów kompozytowych,

Paweł Artymowicz

promuj

20 komentarzy:

  1. DZIĘKI ZA UDOSTĘPNIENIE przeczytałam bardzo uważnie - włos się jeży

    OdpowiedzUsuń
  2. Szanowny Krokodylu, czy trzeba aż takich uzasadnień dla tego kompletnego ignoranta i po prostu podłego człowieka? Każdy, kto odrobinę zna się na lotnictwie (także moja skromna osoba), nie będzie zawracał sobie głowy takimi bzdurami. Prawda, prędzej czy później obroni się sama. Ja po prostu olewam podłych i głupich ludzi.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. notka warta promocji ale czas jakiś mnie nie było i "zużyłam" wszystkie, mogę dopiero póżniej ale zachęcam innych - warto przeczytać taki wypunktowany naukowo tekst. To nie polityczne przepychanki tylko merytoryczna wypowiedź a takich w tym ferworze bardzo brakuje

    OdpowiedzUsuń
  4. Cholera! Jak przyjdzie do ustawki, to Lasek z kumplami ma pozamiatane. he he

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam żadnego powodu, aby mieć więcej zaufania do wywodów pana Artymowicza, niż do opinii pana Biniendy. A zwłaszcza podoba mi się zdanie: "Odnoszę wrażenie, że jest Panu obca nie tylko metodologia naukowa oparta na powtarzalności badań i otwartości, ale także - pojęcie odpowiedzialności za słowo." Gdyby to zdanie było prawdziwe z pewnością pan Binienda nie pracowałby na amerykańskim uniwersytecie.

    adam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Władze uniwersytetu w Akron pojęcia zielonego nie mają co wyczynia Binienda i jak ośmiesza ich uczelnię. Najpierw w wywiadzie stwierdza: "Poinformowałem prokuraturę, że na przekazanie plików komputerowych potrzebna jest zgoda mojej uczelni i NASA. Należy więc wystąpić do tych instytucji drogą formalną." By po chwili, na zarzut, iż jest pisiorem, beztrosko przyznać: "Powiem tylko tyle, że większość pracy przy tych symulacjach wykonywali moi doktoranci i studenci. To są Amerykanie, Chińczycy czy Hindusi. Oni nie tylko nie głosują na PiS, ale wielu nie wie nawet, gdzie leży Polska."
      Może czas najwyższy doinformować władze uczelni w Akron, że nie tylko są ośmieszani przez ich pracownika, ale także płacą za te pseudonaukowe eksperymenty jemu i jego doktorantom, że o poziomie nauczania owych studentów nie wspomnę.:-))))

      Usuń
    2. Pani ikko, nie rozumiem, na jakiej podstawie wyciąga Pani takie wnioski. I proszę nie mieć złudzeń, uczelnie w USA dokładnie wiedzą, co robią ich pracownicy.

      adam

      Usuń
    3. Pan Adamie, jak zwykle, wszystko wie lepiej? Na uczelniach USA tez pan pracował? Nie przyszło Panu do głowy, że Binienda zwyczajnie kłamie, a w jego obliczeniach ani uczelnia, ani studenci i doktoranci, nigdy nie uczestniczyli? Ot, zwyczajnie facet wykorzystał uczelniany komputer i jego oprogramowanie, lub nawet to nie?
      Na miejscu polskich prokuratorów wystąpiła bym o udostępnienie tych danych, tak do władz uniwersytetu, jak i do NASA. Co im zalezy napisac kolejne dwa pisma?Po czym upubliczniła zdziwiona odpowiedź adresatów, którzy o niczym nie mają pojęcia.:-)))))))))))

      Usuń
  6. Dowody Laska są tuaj:

    wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14735270,Zespol_Laska__Kluczowymi_dowodami_w_sledztwie_sa_rejestratory.html?lokale=czestochowa#BoxWiadTxt

    Dowodów Macierewicza niestety brak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Elizo, mimo, iż pan doktor Lasek jest pracownikiem tej samej uczelni i tego samego wydziału, na którym ja ongiś pracowałem, przedstawionym przez niego dowodom nie ufam, bo są to dowody, które przeszły przez ręce rosyjskie.

      adam

      Usuń
    2. Eliza jak to brak? a kreskówka z Hameryki?

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  7. Rejestratory lotu są najbardziej wiarygodnym dowodem materialnym, Żeby pierniczyć o innych dowodach i odwoływać się do innych dowodów, należy najpierw udowodnić, powtarzam, UDOWODNIĆ sfałszowanie zapisów rejestratorów. Dopóki nikt tego nie zrobił Macierewicz i jego przygłupy - w maliny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz pojęcia o metodologii badania katastrof...

      Usuń
    2. Wiem, ty tez nie, ale potrafię czytać i wiem rownież że jedna skrzynka była zaszyfrowana i mogli ją odczytać TYLKO !!!Polacy. Tę skrzynkę też Ruscy sfałszowali? Durnie PiSie do budy

      Usuń
    3. I myślisz że Ruscy tego nie zrobili?

      Usuń
    4. Nie ma dowodów ze zrobili a dopóki nie ma dowodów, to każde kwestionowanie przebiegu katastrofy na podstawie widzimisię i brzozy jest zajęciem dla patentowanych debili typu Macierewicza i spolki

      Usuń
    5. Eliza D.13 października 2013 13:05

      Rejestratory lotu są najbardziej wiarygodnym dowodem materialnym,
      ============
      Dowodem czego ?... Wg rejestratorów samolot przeleciał nad brzozą... smile Jak wyjaśniasz zarejestrowane wstrząsy i sygnał "lądowania" 30 m. nad ziemią ?

      Usuń
    6. Kolejne manipulacje Nowaczyka. Facet robi wszystko by wybielić swego kumpla ze studiów, Lecha Wawelczyka. Nawet garsonkę Ewy Bąkowskiej badał w swoim kibelku małym chemikiem.. W dodatku swój kibel nazwał słynnym "certyfikowanym amerykańskim laboratorium" hah ahahahahaha

      Usuń
    7. Rzecz jest bajecznie prosta: samolot nie powinien był w tamtych warunkach znajdować się w tamtym miejscu, gdyż naruszało to elementarne zasady bezpieczeństwa. Protasiuk zawalił niepotrzebnie ryzykując i efekt jest jaki jest. TYlko takie śmiecie jak wy będą podniecac się przy tym temacie, bo robienie zadymy w Polsce to wasze marzenie, ch... złamany.

      Usuń

Komentuj, jeżeli masz coś do powiedzenia, chamstwa nie toleruję